Obserwatorzy

poniedziałek, 26 listopada 2012

2 ^^ " Widzę , że pani się już lepiej czuję " .






Przebudziłam się w jakieś wielkiej sali .
Dokładnie nie wiedziałam gdzie jestem, ale  zrozumiałam , że jestem w sali szpitalnej .
Po chwili zauważyłam postać siedzącą obok mojego łóżka . Kto to ? Czyżby to Louis !?
Po jakiego grzyba on tu przyszedł , nigdy nie możemy się minąć . Gdy Louis jeszcze spał ja podniosłam się do pozycji siedzącej i ze swojej czarnej torby wyjęłam jakiś ołówek i mój szkicownik , w zawsze coś rysowałam .
Zaczęłam rysować . Na początku miały być to różowe małe kwiaty stojące obok mojego łóżka na drewnianym stoliku . Ale wyszło na to , że narysowałam swojego śpiącego
kuzyna Louisa . Byłam na niego mega wściekła ale co ja poradzę , że jak śpi
wygląda na prawdę słodko i bezbronnie ?!
Skończyłam rysować chwilę przed tym jak Louis się obudził .
- O już wstałaś - zapytał Louis .
- A obchodzi cię to jakoś specjalnie ? - odburknęłam.
- Fizzy wiesz dobrze, że tak !!
- Pewnie . Kiedyś też cię tak obchodziłam jak teraz ?
- Fizzy proszę cie ! Zmieniłem się .
- Akurat !
W trakcie naszej małej sprzeczki wszedł lekarz .
- Widzę , że pani się już lepiej czuję ; )
Lekarz uśmiechnął się lekko komicznie .
- Tak ! Już mi o niebo lepiej .
- Do bardzo dobrze . Musi pani dużo odpoczywać , najlepiej jak by się ktoś panią
 odpowiednio zaopiekował .
- Ja mogę to zrobić .
Wtrącił swoje pięć groszy Louis .
- O do bardzo dobrze .
- Wie pan , panie doktorze nie sądzę . Dam sobie sama radę .
- Ty nie masz nic do gadania !
Powiedział stanowczo Louis .
 Dobra zdziwiło mnie to. Nie powiem że nie.
Założyłam ręce na klatkę piersiową i już się nie odzywałam . 


                                                                ~*~

- Dobra Lou dzięki za miłą sielankę i , że mnie podwiozłeś .
Chwyciłam za klamkę auta i lekko szarpnęłam ale były zamknięte .
- Ty na serio myślałaś , że żartuje Fizz ??
- A nie ?
- Jasne , że nie ! Chłopaki spakowali twoje rzeczy . Zamieszkasz z nami .
- Nie masz prawa .
- Owszem mam , w końcu jestem teraz twoim prawowitym opiekunem .
- No chyba sobie śnisz Louis .
- Jasne , że nie .
Lekko uniósł swoje kąciki ust i się zaśmiał .
- Phhhi .
Prychnęłam cicho pod nosem i znowu założyłam ręce na klatkę piersiową .
- Co on sobie w ogóle wyobraża . Nie ma prawa , mnie tak traktować .
Pomyślałam i dalej siedziałam w ciszy .
Po kilku minutach auto się zatrzymało . Wyszedł z niego Louis i podszedł do moich 
drzwi je otworzyć.
- Wysiadaj Fizz .
Poprosił mnie Lou .
- Nie !! Najpierw mnie odwieź do hotelu , wtedy dopiero wysiądę .
Oznajmiłam mu dokładnie i jasno .
-Fizz ,nie wygłupiaj się! No chodź...proszę.-powiedział.
-Nie masz wyjścia jak mnie tylko odwieść do hotelu.-uśmiechnęłam się do niego.
 -Nie! Zawsze można jeszcze cię siłą zaprowadzić.
Powiedział po czym wziął mnie na ręce. 
- Puść mnie !! 
Krzyczałam i się wyrywałam ale był ode mnie o wiele silniejszy .
- Cholera !! - Pomyślałam .
 Poczułam jak stawia mnie na ziemi.
- Witamy w całkiem dla ciebie nowym domu. 
Zaczął dość teatralnie Lou .
- Ale ja tu nie będę mieszkać.
Powiedziałam stanowczo.
- Oczywiście że będziesz. Chodź pokaże ci twój nowy pokój .
Po czym znów wziął mnie na ręce .
Czułam się jak jakiś durny worek ziemniaków .
-Louis puść mnie!.-krzyczałam.
Ten DZIWAK otworzył drzwi do jakiegoś pokoju i postawił mnie na ziemi.
Moje oczy ujrzały piękny , kolorowy i pełen wielu rzeczy pokój oraz garderobę .
Nie powiem ale tu jest ładnie , co ja gadam tu jest bosko .


                                                                      Mój pokój : 


 

Garderoba :



 



Ciąg dalszy nastąpi ...




Mam nadzieje , że się wam drugi rozdział podoba :)
Według mnie nie jest zły ♥
Zapraszam do czytania i komentowania ^^
~Fizzy  

1 komentarz: